Polska - Ukraina






Początek lat 90’ XX wieku to upadek ZSRR i powstanie nowych państw na gruzach Związku Sowieckiego. Za naszą wschodnią granicą powstało nowe państwo ukraińskie a w sferze globalnej nastał nowy ład oparty na dominacji jednego super mocarstwa.

Koniec lat 90’ XX w. przyniosło znamienne w skutkach wydarzenie, jakim było przystąpienie Polski do NATO a pięć lat później włączenie się naszego kraju do struktur europejskich. Wydarzenia te spowodowały zanik w polskich sferach decyzyjnych myśleniem o polskiej racji stanu, w skład, której wchodzi żywotny interes Polski, którego częścią jest interes fizycznego przetrwania narodu, jak i przetrwania jego kultury oraz nienaruszalność terytorialna państwa. Czy też interes strategiczny państwa.

Przez wiele lat od czasów Prezydenta Kwaśniewskiego w sferze publicznej dominowało i jak i obecnie dominuje hasło „Nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy”. Często kojarzone z doktryną Jerzego Giedroycia. Polityka państwa polskiego oparta na tym haśle opierała się na bezrefleksyjnym stosunku do ośrodków decyzyjnych na Ukrainie. Nie analizowano kultury strategicznej naszego wschodniego sąsiada. Ponowne uświadomienie strategiczne zachodzące na Ukrainie było i jest praktycznie niezauważalne w Polsce. Na Ukrainie nastąpił renesans ukraińskich teoretyków politycznych jak Dmytro Doncow, Jarosław Stećko, czy geopolitycznej myśli reprezentowanej przez Jurija Łypę, Mikołaja Michnowskiego czy Stefana Rudnickiego ( https://crusader1973.blogspot.com/2018/04/ukrainska-mysl-geopolityczna.html ). W takim wypadku powinno zapaść w debacie publicznej pytanie, czy Polska powinna w przypadku, gdy w sferze intelektualnej po stronie ukraińskiej rozpatruje się teorie geopolityczne, które bezsprzecznie mówią o rewizjonizmie terytorialnym w stosunku do państwa polskiego być w ścisłym sojuszu z Ukrainą na bezwarunkowych zasadach?



Polskie rządowe ośrodki analityczne utraciły łączność ze świadomością sytuacyjną obszaru świadomości rządzących elit na Ukrainie. Każde poważne państwo chcące uchodzić za podmiot w polityce międzynarodowej musi dogłębnie poznać sojuszników, jak i wrogów. W polityce międzynarodowej nie ma wiecznych wrogów, jak wiecznych sojuszników. W polityce międzynarodowej pierwszoplanowe znaczenie mają interesy narodowe.

Z tego powodu, czy jeśli nie było poważnej analizy procesów zachodzących na Ukrainie można było opracować prawidłową strategię wobec Ukrainy.
Jerzy Giedroyć, którego doktrynę często przytacza się w stosunku do naszych wschodnich sąsiadów pisał o Litwie, Białorusi i Ukrainie, jako o strategicznym bloku państw oddzielającym nasz kraj od mającej imperialne zakusy Rosji. Według Giedroycia, jak i Mieroszowskiego w interesie Polski jest niepodległość wyżej wymienionych państw. Stąd wcześniej przytoczone hasło „Nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy”. Pamiętać należy, że Giedroyć mówił również, że jeśli na Ukrainie nastąpi odrodzenie się środowisk szowinistycznych związanych z ideologią banderowską, które zaczną przejmować władzę w tym kraju to Rzeczypospolita nie powinna popierać takiej państwowości. W takiej sytuacji według Giedroycia taktycznym sojusznikiem dla państwa polskiego powinna być Rosja, jako przeciwwaga dla szowinizmu ukraińskiego. Obserwując wschodnią politykę polskich dotychczasowych władz widzimy, że polscy politycy nigdy głębiej nie zagłębili się w myśli Jerzego Giedroycia.



Płytkość umysłową mogliśmy dostrzec wśród pseudo „elit” politycznych i kulturalnych, gdy ci ludzie brylowali na kijowskich ulicach pokazując się ramie w ramię z ludźmi uprawiającymi kult morderców Polaków, z ludźmi propagujących ideologię banderowską. Przy okazji należy podkreślić, aby nie spłycić obrazu współczesnej Ukrainy, że nurt ukraińskiego szowinizmu nawiązującego do UPA i Bandery nie jest nurtem dominującym, ale zarazem bardzo niebezpiecznym z powodu wykorzystania go przez elity ukraińskie w celu kształtowania współczesnej świadomości narodowej stojącej w opozycji do czasów sowieckich i historii wielkiej wojny ojczyźnianej.
W myśl zachodzących zmian na Ukrainie można zrozumieć, dlaczego Polska chcąca uchodzić za orędownika sprawy ukraińskiej na forum międzynarodowym w chwili eskalacji działań, aneksji Krymu przez Rosję, zaognienie konfliktu na wschodzie Ukrainy zostaje zmarginalizowana przez władze ukraińskie. Rokowania pokojowe odbywały się w Mińsku na Białorusi, mimo, że to tradycyjny obszar zainteresowania Rzeczypospolitej ze względu na bezpieczeństwo narodowe. Dla przypomnienia warto przypomnieć kuriozalną sytuację z lutego, 2019 gdy Warszawa była gościem konferencji bliskowschodniej. Z tego powodu należałoby zadać pytanie, który obszar świata jest ważniejszy ze względów strategicznych dla Rzeczypospolitej, daleki Iran, czy Ukraina? Tak naprawdę to obszar za naszą wschodnią granicą jest naturalnym obszarem wojennym dla Rzeczypospolitej a nie daleki Bliski Wschód. Mimo to nie braliśmy udziału w rozmowach pokojowych.

Dla Ukrainy mimo naszych nieudolnych starań naturalnym sojusznikiem stają się Niemcy. Widać to na przykładzie stosunku Ukrainy do Rzeczypospolitej zależnie od stosunków Polsko-Niemieckich.

Słabość państwa polskiego wdać na przykładzie upadku koncepcji geopolitycznej byłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, koncepcji trójmorza, bloku państw basenu morza Kaspijskiego, Czarnego i Bałtyku gdzie liderem miała być Polska. Prawda okazała się brutalna. Część państw wybrała niemiecką koncepcję Mitteleuropy a inne wybrały rosyjską koncepcję „bezpieczeństwa energetycznego”. Widać to choćby na przykładzie bliskim nam geograficznie państw jak choćby Węgry, Czechy, Słowacja czy Austria, które wcale nie postrzegają Warszawy za lidera naszego regionu. Jak więc dotychczasowe elity warszawskie mogły i mogą tkwić w takim wielkim błędzie o swojej decydującej roli w Europie Środkowo-Wschodniej?
Polskie elity decyzyjne popełniają również inny wielki błąd, który w przyszłości może zagrozić żywotnym interesom narodu polskiego. Obserwując poczynania polskich ośrodków decyzyjnych możemy pomyśleć, że rządzące „elity” nie dostrzegają dynamicznych zmian na świecie prowadzących do policentryzacji świata. Można pomyśleć, że władze warszawskie, żyją w błogim przeświadczeniu o jednobiegunowym świecie, w którym żyją z supremacją jedynego supermocarstwa gwarantującego bezpieczeństwo. Świat ten skończył się, co powinno powodować zainicjowanie wielowektorowej polityki państwa polskiego.

Widzimy słabnącą rolę USA w skali globalnej. Ameryka nie ma już takiej siły, aby bezpośrednio być zaangażowanym w każdym miejscu na naszym globie. Widzimy wycofywanie się z Bliskiego Wschodu, co powoduje zaniepokojenie amerykańskich sojuszników. Stany Zjednoczone powoli przestają być dystrybutorem dóbr publicznych, do których należą również gwarancje bezpieczeństwa.
Państwo polskie powinno przygotować się na podobny scenariusz w naszym regionie świata. Powinniśmy brać pod uwagę również możliwość amerykańskiego wycofania się z aktywnej obecności na naszym kontynencie. W chwili obecnej kluczowym dla USA jest obszar Indopacyfiku z kluczowymi szlakami komunikacyjnymi przez Ocean Indyjski, którymi płyną dobra konsumpcyjne z Chin i surowce w drugą stronę.

W takim wypadku, czy polityka jednowektorowa prowadzona przez władze warszawskie nie stwarza zagrożenia dla Rzeczypospolitej. Czy obecny sojusz z USA nie jest sojuszem egzotycznym? Czy nie powinniśmy brać przykładu z Turcji będącej częścią NATO a potrafiącą prowadzić politykę podmiotową. Musimy pamiętać, że polityka sojuszników nie musi być zawsze zbieżna z naszą w stosunku do Rosji czy Ukrainy.

Podobnie błędną politykę prowadził Józef Beck polegającą na prowadzeniu prawidłowej strategii przy nieprawidłowych założeniach geopolitycznych. Józef Beck prowadził politykę równowagi, polegającej na jego wierze, że w interesie mocarstw morskich szczególnie jeszcze wówczas trzymającej prym na morzach Wielkiej Brytanii jest utrzymanie niepodległości Polski. Beck wierzył, że fundamentalnym interesem mocarstw morskich jest rozdzielenie bolszewickiej Rosji i narodowosocjalistycznych Niemiec przez Polskę. Ówczesny sojusz Polski z Wielką Brytanią był sojuszem egzotycznym. W ramach błędów popełnianych przez Becka zlekceważono również wówczas zagrożenie płynące z rosnącego wówczas w siłę nacjonalizmu ukraińskiego, co doprowadziło do tragicznych skutków w latach 40’ XX wieku we wschodnich województwach II Rzeczypospolitej.
Podobną sytuację widzimy również dzisiaj, gdy tworzy się strategię przy nieprawidłowych założeniach geopolitycznych, co może przynieść w przyszłości fatalne następstwa.


W polskim interesie narodowym Ukraina powinna być państwem skonfliktowanym z Rosją, na tyle silna, aby móc przeciwstawiać się wschodniemu sąsiadowi. Nie powinna być jednak państwem mocarstwowym, powinna być państwem, której niepodległy byt powinien w dużej mierze zależeć od naszego kraju, o co rząd kijowski powinien permanentnie zabiegać. Tak w dużym uproszczeniu powinna wyglądać polska polityka w stosunku do naszego upadłego wschodniego sąsiada. Czy scenariusz taki jest realny?

Jeśli chcemy rozpatrywać obecny kryzys panujący u naszego wschodniego sąsiada powinniśmy cofnąć się do czasów sowieckich. Współczesne granice terytorialne zostały sztucznie ustanowione w ramach ZSRR. Granica między Ukrainą a Rosją nie była granicą między dwoma suwerennymi krajami. Można w uproszczeniu ją porównać do granic województw w Rzeczypospolitej. Współczesna wielkość terytorialna i niespójność etniczna jest spadkiem czasów sowieckich, co współcześnie przełożyło się na szybką aneksję Krymu i rzeczywiste oderwanie wschodnich prowincji kraju.



W 2017 populacja państwa ukraińskiego wynosiła 42 mln ludzi. W skład podanej liczby są obywatele Krymu i Donbasu będących pod kontrolą Rosji. Na terenie kontrolowanym przez Kijów żyje ok 38 mln obywateli Ukrainy w skład, których żyje jeszcze ok 20% ludzi utożsamiających się z narodowością rosyjską. Prosty rachunek pokazuje, ze Ukraińców żyjących we własnym państwie jest ok. 30 mln., czyli mniej niż w mniejszej terytorialnie Polsce Polaków.
Polska, której PKB wynosi 500 miliardów dolarów w stosunku do 90 miliardów Ukrainy ma wiele instrumentów, czy to gospodarczych, czy politycznych umożliwiających realną obecność mającą bezpośredni wpływ na kształt naszego wschodniego sąsiada.

Ponadto prowadząc politykę wschodnią polskie władze powinny brać pod uwagę poniższe zagrożenia związane z bezpośrednim sąsiedztwem z państwem ukraińskim.
- powstanie obszaru u wschodnich granic Rzeczypospolitej z całkowicie zrujnowanym przemysłem.
Spadek PKB o 35%. Obecne PKB jest ok. 30% mniejsze niż w chwili powstania niepodległej Ukrainy. PKB Ukrainy jest mniejsze niż PKB województwa mazowieckiego.
- wciąganie przez ośrodki władzy na Ukrainie innych państw w wewnętrzy konflikt tego państwa.
Niedostrzeganie przez polskie ośrodki władzy nierozwiązywalności konfliktu na Ukrainie i brnięcie w niego nie mając możliwości uzyskania korzyści, czy choćby brak możliwości udzielenia pomocy w rozwiązaniu konfliktu.
- kryminalizacja. Przy podobnym potencjale demograficznym jak w Polsce na Ukrainie dochodzi do 20% więcej morderstw i najcięższych przestępstw niż w RP. Stwarza to tendencję przenoszenia zorganizowanej przestępczości do Polski.
- Paramilitarne bojówki posiadające w przybliżeniu ok 30 tyś ludzi. Częściowo podporządkowane jednostkom Gwardii Narodowej i Jednostkom operacyjnym. W większości są poza jakąkolwiek kontrolą. Według szacunków ponad 3 miliony sztuk broni nie jest pod żadną kontrolą.
- Elektrownie atomowe. Fatalny stan techniczny siłowni, częste awarie i możliwość nielegalnego handlu radioaktywnymi odpadami.
- Możliwość otwarcia szlaku przemytniczego z Bliskiego Wschodu do Polski przez Ukrainę.
- Separatyzmy na Zakarpaciu, Bukowinie i południowej Besarabii.
- Konflikt religijny. Patriarchat Kijowski dąży do delegalizacji patriarchatu moskiewskiego. Stwarza to zagrożenia w ukraińskich siłach zbrojnych.  ¼ ukraińskich żołnierzy są wyznawcami patriarchatu moskiewskiego.
- konfliktowość Ukrainy z każdym sąsiadem


Podsumowując, powinniśmy wyciągać wnioski z historii, być podmiotem w polityce międzynarodowej (Turcja – członek NATO, prowadząca podmiotową politykę w regionie), dbać o własny interes narodowy prowadząc własną wielowektorową politykę (nie zawsze wszystkie cele sojuszników są zbieżne ze sobą) oraz nadążać za szybkimi zmianami geopolitycznymi na świecie.

Piotr G. Żurek


Zgoda na kopiowanie całości lub fragmentów, pod warunkiem podania źródła - crusader1973.blogspot.co.uk




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Islam a pedofilia

Czy muzułmanin może Cię okłamać? Takija, Islamska doktryna, która zezwala kłamać.

Karmienie piersią dorosłych mężczyzn, czyli brakujące wersy w Koranie