Unia Europejska, Czy Polska powinna wyjść czy pozostać w Unii?
Czy nasz
kraj musi pozostać w strukturach UE, czy ma inną alternatywę? Słysząc takie
pytanie, każdy trzeźwo myślący człowiek powinien oponować przeciwko dyskursowi bezalternatywności.
Mimo ograniczeń politycznych i geopolitycznych, które ograniczają możliwość
posunięć zawsze należy myśleć o innej alternatywie bardziej korzystnej dla
naszego kraju.
Do
ograniczeń, które komplikują ewentualną secesję było podpisanie Traktatu Lizbońskiego,
który usankcjonował istnienie Unii Europejskiej, co stworzyło pewne trudności opuszczenia
tego tworu przez Rzeczpospolitą. Z chwilą wyjścia, na co pozwala traktat
państwo musiałoby wypowiedzieć cały dorobek prawny UE.
Kiedy chcemy
myśleć o innej alternatywie powinniśmy odrzucić bezalternatywny sposób myślenia
o obecnych strukturach organizacji Europy.
Jednak od
czasów okrągłego stołu najbardziej popularny w Polsce był dyskurs liberalno-lewicowy,
według którego suwerenność kraju nie pasowała do globalizującego się świata, że
jedyną możliwą drogą jest Unia Europejska przezwyciężająca dawne strukturalne
problemy kontynentu związane z narodami i konfliktów między nimi. Unia według
tego dyskursu będzie mogła doprowadzić do postmodernistycznego świata,
lewicowego raju na ziemi, który przyczyni się do przezwyciężenia poprzez
dyskusję czy swobodną deliberację w sposób pacyfistyczny tych problemów. Innym
dyskursem jest ten, który wychodzi ze środowisk konserwatywnych a według
którego po latach sowieckiej dominacji powinniśmy być związani w strukturach UE
z powodu tzw. „zagrożenia” rosyjskiego. Oba dyskursy pchały Polaków w stronę
eurokołchozu.
Więc aby móc prowadzić dalsze rozważania powinniśmy oba odrzucić
i dopiero wtedy przeanalizować, czym jest twór znany pod nazwą Unia Europejska
i co rzeczywiście daje nam członkostwo w jego strukturach.
Jeśli
dokładnie przyjrzymy się Unii Europejskiej możemy stwierdzić, że ma wiele cech
przedsięwzięcia ideologicznego pokolenia ’68 związanego z ideologią post
marksistowską. Większa część społeczeństwa myśli, że podstawą Unii jest tzw.
plan Schumana z 1950 r. Jednak jest to błąd, prawdziwą podstawą programową stał
się bowiem manifest włoskiego komunisty Altiero Spinelliego nazywany
„Manifestem z Ventotene” oraz Plan Spinelliego z 1984 r. oparty na bazie
manifestu. W 1993 r. plan stał się programem Wspólnoty Europejskiej i UE (http://3obieg.pl/unia-europejska-iluzja-demokracji
).
Z drugiej
strony widzimy w świetle faktów geopolitycznych, czym się staje Europa
Środkowo-Wschodnia. Niemcy, które po zjednoczeniu na początku lat ’90 poczuły
się na tyle duże i silne, że zaczęły wykorzystywać Unię do reaktywowania
starego projektu imperialnego zwanego Mitteleuropa, którego początki sięgają
czasów Bismarcka. Warto przy okazji podkreślić, że projekt Mitteleuropa
funkcjonuje niezależnie od kształtu politycznego Niemiec, niezależnie czy
Niemcy były konserwatywnym Cesarstwem, czy III Rzeszą, czy też jak obecnie „demokratycznym
państwem prawa”.
Możemy z
całą stanowczością powiedzieć, że od czasu poszerzenia Unii o nowe państwa wystąpiły
elementy neokolonialne w relacjach między rdzeniem a nowymi peryferiami Unii.
Relacje między Polską a Niemcami, które stały się jądrem nowej Europy można było
porównać do relacji takich, jakie utrzymywała przez długi okres czasu po upadku
Imperium Wielka Brytania w stosunku do Indii.
Relacje
takie charakteryzują się zastąpieniem bezpośredniej kontroli politycznej, jakie
mogliśmy dostrzec np. w bloku państw tzw. demokracji ludowej będącym pod
kontrolą Związku Sowieckiego, przez mechanizmy kontroli ekonomicznej i na
poziomie zarządzania społecznymi emocjami poprzez opiniotwórcze media, które
często są własnością niemieckich korporacji.
Poprzez
kontrolę medialną nie dopuszcza się możliwości w publicznej debacie innego
dyskursu niż ten, który jest ukierunkowany na Unię Europejska i który nie
dopuszcza do kwestionowania obecnej organizacji politycznej i społecznej
Europy.
Pod względem
ekonomicznym każe nam się wierzyć, że dzięki członkostwu w zintegrowanej
Europie następuje dynamiczny wzrost gospodarczy o dużym wzroście PKB. Jednak rzadziej
mówi się nam o realnej sile nabywczej polskiego pieniądza. Gdy weźmie się pod
uwagę realne zarobki przeciętnego Kowalskiego w stosunku do cen podstawowych
produktów, to rozwój ekonomiczny polskiego społeczeństwa nie wygląda już tak
różowo. Również w skali makro, polska gospodarka stała się gospodarką
peryferyjną w stosunku do twardego centra UE. Proces ten został spowodowany
totalną deindustrializacja polskiej gospodarki po 2004 r.. Wraz z zanikiem
różnych gałęzi przemysłu nastąpił również zanik kapitału ludzkiego, czego może
być przykład zanik szkolnictwa na poziomie zawodowym. Skutkiem tego może być brak
możliwości odbudowy rodzimego przemysłu a przynajmniej może to przysparzać
wielu trudności z powodu braku wykwalifikowanej siły roboczej.
Również w
rolnictwie wspólna polityka rolna UE doprowadziła do obniżenia potencjału
naszego kraju. Wskaźniki produkcji rolnej dobitnie wskazują spadek produkcji za
wyjątkiem roślin oleistych, które wykorzystuje się w celu produkcji biokomponentów
dla przemysłu petrochemicznego.
Jedynym
czynnikiem, który powstrzymał polską gospodarkę przed całkowitą destrukcją było
zachowanie narodowej waluty, która pozwala nam jeszcze zachować konkurencyjność
własnej produkcji.
Kiedy
spojrzymy na kraje południa Europy, które pozbyły się własnych walut, widzimy,
że pozbyły się ostatniej deski ratunku i zostały sprowadzone do bananowych
republik.
Postępujący
proces niekorzystnych zmian powinien doprowadzić również do całkowitego kryzysu
socjalnego polskiego społeczeństwa.
Jednak czynnikiem,
który uchronił Polskę przed takim kryzysem był eksport taniej siły roboczej do
najmniej opłacanych prac w krajach centrum. Z tego powodu również możemy porównać
się do krajów trzeciego świata, krajów postkolonialnych eksportujących tanich
pracowników do byłych metropolii. W przypadku Polski, swobodny przepływ
kapitału i ludzi w ramach Unii Europejskiej bardziej ułatwił pozyskanie przez
kraje zachodu taniej siły roboczej z Polski niż np. z Indii.
Trzeba z
całą stanowczością powiedzieć, że to masowa emigracja Polaków uchroniła Polskę
przed oficjalnym wzrostem bezrobocia. Gdyby nie ten zawór bezpieczeństwa,
mielibyśmy bezrobocie na poziomie porównywalnym z krajami takimi jak Grecja,
czy Hiszpania. Jednocześnie masowa emigracja doprowadziła do katastrofy
demograficznej, której w chwili obecnej próbuje się przeciwdziałać sprowadzając
do naszego kraju jeszcze biedniejszych Ukraińców, którzy są gotowi podjąć pracę
za śmiesznie niskie pieniądze.
Jednak w
oficjalnej propagandzie byliśmy zieloną wyspą. Czy taką wyspą jesteśmy
odpowiedzmy sobie sami.
Unia Europejska,
na którą głosowała większa część polskiego społeczeństwa w referendum
dotyczącym wstąpienia w struktury Unii już nie istnieje. Po podpisaniu „Traktatu
Lizbońskiego” Unia Europejska stała się oficjalnie organizacją międzynarodową,
która ma tendencję do coraz większej federalizacji w stronę super państwa europejskiego.
Proces ten doprowadza do zmian w podejmowaniu decyzji w UE. Do tej pory decyzje
w Radzie Europejskiej były podejmowane w sposób jednomyślny, a więc musiało
dojść do konsensusu między wszystkimi członkami Unii, szanując interesy
wszystkich państw członkowskich. Jednak ma się to zmienić. Nowe zasady
głosowania w Radzie Europejskiej, która tworzy akty prawne dla całej UE będzie
polegać na podwójnej większości (55% głosów państw, które stanowią 65%
populacji UE), a więc jeśli jakieś państwo nie będzie się godzić na nowe
regulacje, to i tak będą mu narzucane nawet wbrew jego woli. Jak widzimy tendencje,
które zachodzą są anty suwerennościowe a prowadzą coraz bardziej do
centralizowania władzy w Brukseli pchając Europę w kierunku super państwa.
Podpisanie „Traktatu Lizbońskiego” doprowadziło do wzmocnienia typowo
federacyjnych organów Unii, czyli Komisji Europejskiej i Parlamentu
Europejskiego. Są to organy pozostające poza kontrolą państw członkowskich. Komisja
Europejska jest czymś w rodzaju rządu Europy. W ciągu ostatnich lat widzimy jak
wzmacnia swoją pozycję. Dobrym przykładem działania Komisji są choćby
negocjacje między UE a Kanadą w sprawie CETA i między UE a USA w sprawie TTIP (http://3obieg.pl/unia-europejska-powolna-erozja-europejskiej-demokracji-czyli-jak-powstaje-transatlantyckie-porozumienie-o-wolnym-handlu
). Ważnym faktem, który trzeba nadmienić, że mimo tzw. demokracji, która jest
niby filarem UE to Komisja, która się mieni „rządem” nowej Europy nie ma
demokratycznego charakteru. Jest to instytucja podejmująca decyzje w sprawie
milionów Europejczyków a zarazem niemająca demokratycznego mandatu od
społeczności narodów europejskich. Komisja nie przestrzega również zasady
podziału władzy, ponieważ łączy w sobie władzę wykonawczą i władzę ustawodawczą
a zarazem prawodawczą. Więc wykonuje to, co sama uchwala i dodatkowo sama to
interpretuje. Członkowie tego niby rządu, czyli komisarze mają działać w
interesie UE a nie w interesie narodów, spośród, których się wywodzą. W
przeciwieństwie do tych dwóch instytucji Rada Europejska składająca się z
szefów rządów państw członkowskich, która ma jeszcze jak na razie możliwość hamowania
tendencji federalistycznych stale zostaje marginalizowana.
Więc czy
taka Europa jest jedyną alternatywą dla naszych dzieci czy wnuków? Odpowiedź
powinna być negatywna. Jeśli nie Unia Europejska to, co może być inną
alternatywą dla naszego kraju? Jedną z koncepcji jest tzw. międzymorze
zrzeszające państwa Europy Środkowo Wschodniej. Koncepcja brzmi nieźle. Jednak
ma jedną zasadniczą wadę. Otóż dla wielu Państw nie jest ona w tej chwili zbyt
atrakcyjna, ponieważ nie jest dla nich zbyt atrakcyjne budowanie zbyt ścisłych związków
z Polską, która stała się krajem peryferyjnym, która wielokrotnie odgrywała
rolę przedmiotu a nie podmiotu w sferze geopolityki. Polska na dzień dzisiejszy
w dziedzinie ekonomiczno gospodarczej nie jest wstanie zbyt wiele zaoferować
państwom naszego regionu. Więc może najpierw powinniśmy jeszcze w ramach UE
zacieśniać relacje np. „Grupy Wyszehradzkiej”, czy innej grupy państw naszego
regionu, która docelowo mogłaby stworzyć w jakiejś nieodległej przyszłości już
poza strukturami UE polityczno, kulturowo i ekonomiczny alternatywny do UE
ośrodek oparty na takich samych wspólnych wartościach. Jednak zanim o takim projekcie
zaczniemy myśleć powinniśmy kształtować odrębne dyskursy, kształtować nowe siły
polityczne, gotowe by sprostać nowym wyzwaniom, budować niezależną innowacyjną
gospodarkę, byśmy mogli stać się bardziej konkurencyjni dla pozostałych graczy
regionu.
Światełko w
tunelu można już dostrzec. Widzimy początki realizacji odbudowy polskiego
przemysłu przez nowe władze w Warszawie. W przyszłym roku ma zostać ponownie
uruchomiona stocznia szczecińska, ma nastąpić renacjonalizacja banków, które
będą mogły wspierać polskie inwestycje. Polska powoli staje się niezależna
energetycznie dzięki największemu gazo portowi w Europie, który został
wybudowany w Świnoujściu, Przy mądrej polityce energetycznej moglibyśmy wykorzystać
własne zasoby gazu łupkowego lub nowe pokłady węgla na Lubelszczyźnie.
Wystarczyłoby tylko zerwać więzy nałożone na nas przez podpisany przez Polskę
pakt klimatyczny. Spójrzmy na największych globalnych graczy jak Chiny czy USA,
które nie podpisały tego paktu by chronić własne gospodarki.
Ostatnio
mogliśmy być światkami podpisania przez Polskę dużych umów gospodarczych z Chinami,
których prezydent był z wizytą w Warszawie. Trzeba nadmienić, że polska była
postrzegana w oczach Chińczyków, jako mocarstwo, które od 300 lat cofało się
przed Rosją. Więc może właśnie podpisanie ostatnich umów wskazuje, że staliśmy
się wiarygodniejsi i dzięki temu staliśmy się jednym z bardziej liczących się
graczy w oczach Chińczyków w ich planach geopolitycznych. Polska ma być końcem
nowego jedwabnego szlaku biegnącego przez całą Euroazję i to właśnie nasz kraj
wygrywa rywalizację z Niemcami w potencjalnych planach Pekinu. Dzięki temu to
przez nasz kraj będzie odbywał się cały handel między Europą a Chinami. W
planach władz w Pekinie jest wybudowanie całej sieci autostrad i magistrali
kolejowych między Europą a państwem Środka, co daje również polskim firmą
budowlanym dużą szansę na duże kontrakty przy realizacji tego projektu.
Jeśli chcemy
zmian należałoby w końcu zerwać z dyskursem bezalternatywności i w odpowiednim
czasie umieć wykorzystać szanse, które będą widoczne dla naszego kraju w
trakcie wielkich zmian, które są już dostrzegalne w sferze geopolityki. Jednak,
aby móc dokonać zmian nasze elity, jak również my sami musimy przestać myśleć
kategoriami sprzed 10 lat a wzrok skierować w przyszłość, lecz nie do
następnych wyborów, lecz na kilka dziesięcioleci do przodu.
Piotr G.
Żurek
Zgoda na kopiowanie całości lub fragmentów, pod warunkiem podania źródła - crusader1973.blogspot.co.uk
Komentarze
Prześlij komentarz